sobota, 13 lipca 2013

Rozdział VI

   Przypominałam sobie szczegół za szczegółem, minutę za minutą. Złapałam Marlenę mocno za rękę i usiadłam na podłodze pod ścianą. Łzy znowu zaczęły mi lecieć po policzkach. Poczułam mocny ból brzucha.
Marlena ze zdziwioną miną popatrzyła na mnie, ale gdy odwróciła się do tyłu i popatrzyła na chłopaka, chyba od razu wszystko zrozumiała.
 - Ma..Marlena to on. - powiedziałam drżącym i cichym głosem.
 - Jesteś pewna?
 - Tak jestem, to on.
 - Dobrze w takim razie idziemy.
Wstałam i chwiejnym krokiem poszłam za Marleną.Weszłyśmy do pokoju w którym znajdował się policjant. Usiadłam na krześle na przeciwko niego i zaczęłam opowiadać. Opowiedziałam o dziwnym drinku, dusznościach o tajemniczym chłopaku, który się do mnie dosiadł i o sytuacji w łazience. Siedziałyśmy w pomieszczeniu dobre 3 godziny. Miałam już dość.
 - Została pani ofiarą tabletki gwałtu. - odrzekł spokojnym tonem policjant.
 - Czyli te wszystkie duszności i moje dziwne zachowanie to przez jakąś głupią tabletkę?!
 - Tak. Dla pewności zrobimy jeszcze badania. Proszę udać się do przychodni i zrobić potrzebne badania.
 - Oczywiście. A co z tym chłopakiem?
 - Jesteś pewna, że to on?
 - Tak jestem. Pamiętam go.
 - Dobrze. Porozmawiamy z nim. Proszę stawić się na komendę jak będzie pani miała już wyniki badań.
 - Jasne. Dziękuję i do widzenia.
Wyszłyśmy z komisariatu i szybkim krokiem udałyśmy się do przychodni, która znajdowała się jakieś 20 minut drogi. Szłyśmy i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Niestety głównym tematem był gwałt. Po równych 20 minutach weszłyśmy do budynku i udałyśmy się do laboratorium. Marlena usiadła na krześle w poczekalni a ja weszłam do pokoju w którym znajdowały się pielęgniarki.
 - Dzień dobry. - powiedziałam do pielęgniarek i się uśmiechnęłam.
 - Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc? - powiedziała jedna z nich.
 - Chciałabym zrobić badania na obecność tabletki gwałtu w organizmie.
 Kobieta podeszła do jakieś szafki i wyciągnęła z niej plastikowy pojemniczek wręczając mi go do rąk.
 - Proszę zaraz rano nasikać do kubeczka i przynieść nam go. Tylko niech pani pamięta, że przed tym nie wolno nic jeść.
 - Oczywiście, dziękuję i do widzenia.
 - Do widzenia.
Wyszłam z gabinetu i razem z Marleną udałyśmy się w kierunku mojego domu. Nie chciałam być w tej chwili sama, więc zaprosiłam Marlenę do siebie. Po drodze wstąpiłyśmy do supermarketu na jakieś drobne zakupy. Obładowane reklamówkami wyszłyśmy ze sklepu i poszłyśmy do mnie. Szłyśmy wolnym krokiem rozmawiając. Czułam, że przez tą sytuację z gwałtem zbliżyłyśmy się z Marleną do siebie. Czułam, że mogę z nią porozmawiać na każdy temat tak jak kiedyś z Leną. Gdy byłyśmy już na ulicy, na której znajdował się mój dom zobaczyłam, że na schodach pod budynkiem siedzi bardzo dobrze znana mi postać. Jego włosy  ruszały się lekko pod wpływem wiatru, wysportowaną sylwetkę podkreślał dobrze dopasowany podkoszulek na który była zarzucona kurtka. Chłopak siedział ze spuszczoną głową podpierając ją na łokciach. Na jego widok serce zaczęło mi szybciej bić, nie chciałam znowu się z nim spotykać. Bałam się, że wymięknę.
- Cholera!! - powiedziałam dość głośno, tak że idąca obok mnie dziewczyna się przestraszyła.
--------------------------------
No i kolejny rozdział za nami ;)). Mam nadzieję, że będzie chodź trochę ciekawy i wam się spodoba ;). Starałam się jak mogłam, pewnie bez błędów się nie obejdzie, no ale cóż każdy je gdzieś robi często nieświadomie. Komentarze mile widziane. ;)

1 komentarz:

  1. Policja lepsza niż w rzeczywistości. Te badania trochę zbyt proste, ale takie tematy są trudne, zdaję sobie sprawę.
    Ten moment: "Po drodze wstąpiłyśmy do supermarketu na jakieś drobne zakupy. Obładowane reklamówkami wyszłyśmy ze sklepu..." "Drobne", skąd ja to znam. D:
    Coraz lepsze rozdziały, coś się dzieje. Czekam na następny. C:

    OdpowiedzUsuń