wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział VII
- Co się stało?- zapytała zdezorientowana Marlena.
- Schody?
- Co schody?
- Zobacz na schody!- powiedziałam donośnym głosem.
- Co on tu robi?
- Nie wiem.
Z każdym krokiem bałam się coraz bardziej. Serce biło mi mocno, czułam strach. Bałam się. Tylko czego? Że wrócę po tym wszystkim? Wmawiałam sobie, że to tylko Szymon nikt więcej. Próbowałam wbić sobie do głowy, że to tylko nic nie znaczący już dla mnie człowiek. Szkoda tylko, że tak trudno było mi w to uwierzyć. Ręce zaczęły mi drżeć a nogi zrobiły się jak z waty. Bałam się najzwyczajniej w świecie się bałam. Szłyśmy w ciszy, miałam w głowie różne myśli nie wiedziałam co zrobię gdy będę przy nim. Jeszcze chwila, minuta i już... Stoję obok niego. I co teraz? Nie byłam w stanie powiedzieć nawet głupiego "cześć".
- Co ty tu robisz?!- zapytała go zdenerwowana Marlena.
Dobrze, że tutaj była, ja nie miałam odwagi się odezwać. Gdyby nie ona pewnie stałabym tak koło niego i bym się w ogóle nie odezwała.
- Przyszedłem porozmawiać z Laurą- odparł spokojnie chłopak i popatrzył mi się w oczy.
Poczułam ukłucie w sercu.
- Porozmawiać? o czym?!- ciągnęła rozmowę Marlena.
- O nas- Szymon złapał mnie za rękę i jeszcze raz spojrzał w moje oczy.
W tym momencie wszystko wróciło. Spojrzałam na nasze złączone dłonie. Wtedy wróciły wspomnienia. Nasze wspólne wakacje w LA, szczęście, uśmiech. Dosłownie wszystko. Po raz ostatni spojrzałam na nasze złączone ręce, uśmiechnęłam się do siebie i wyrwałam dłoń z jego uścisku.
- Was już nie ma! I dobrze o tym wiesz. A teraz wynoś się stąd! no już!- wykrzyczała Marlena.
Chłopak wstał i stanął na przeciw mnie. Stał ze spuszczoną głową. Nagle podniósł ją i po raz drugi złapał moją dłoń. Miał zaszklone oczy z jego twarzy można było wyczytać : ból, smutek i tęsknotę. Tęsknił? Ale za czym? Za mną? Miałam pełno pytań w głowie. Skupiłam się na jego zaszklonych oczach.
- Przepraszam- powiedział i puścił moją dłoń.
Z jego oczu popłynęły łzy. Płakał. Szymon po prostu płakał.
- Już się tak nie rozklejaj tylko się wynoś!- powiedziała Marlena.
Chłopak odwrócił się i powolnym krokiem ze spuszczoną głową udał się w stronę bramki. Stałam i patrzyłam na jego oddalającą się postać. Było mi bardzo smutno, serce bolało a ręce nadal mi się trzęsły. Szymon szedł powolnym krokiem nie odwracając się w naszą stronę.
- Idziesz czy będziesz tak stała i się patrzyła?- powiedziała już opanowana Marlena.
- Stój. - powiedziałam cicho.
- Co Ty tam gadasz?
- Stój- powiedziałam już nieco głośniej.
Chłopak najwyraźniej to usłyszał, bo się zatrzymał. Uśmiechnęłam się lekko do niego, on to odwzajemnił.
- Co ty robisz?- zapytała Marlena.
- Porozmawiam z nim.- odpowiedziałam spokojnie.
- Żebyś potem nie żałowała.
- Postaram się.
Marlena wzięła zakupy i weszła do domu. Szymon powolnym krokiem szedł w moją stronę nadal ze spuszczoną głową. Stałam na schodach i czekałam aż podejdzie bliżej. Gdy już doszedł staną przede mną podnosząc swoją głowę spojrzał na mnie.

Serce zabiło mi o wiele mocniej niż zazwyczaj. Bałam się, ale wiedziałam, że nie mogę tak po prostu uciec.
------------------------------------------------------------------------
No to kolejny rozdział za nami :D. Byłby wiele dłuższy gdyby nie to, że pierwsza wersja mi się usunęła :(. Mam nadzieję, że się podobał i miło się czytało. Czekam na komentarze :).

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział VI

   Przypominałam sobie szczegół za szczegółem, minutę za minutą. Złapałam Marlenę mocno za rękę i usiadłam na podłodze pod ścianą. Łzy znowu zaczęły mi lecieć po policzkach. Poczułam mocny ból brzucha.
Marlena ze zdziwioną miną popatrzyła na mnie, ale gdy odwróciła się do tyłu i popatrzyła na chłopaka, chyba od razu wszystko zrozumiała.
 - Ma..Marlena to on. - powiedziałam drżącym i cichym głosem.
 - Jesteś pewna?
 - Tak jestem, to on.
 - Dobrze w takim razie idziemy.
Wstałam i chwiejnym krokiem poszłam za Marleną.Weszłyśmy do pokoju w którym znajdował się policjant. Usiadłam na krześle na przeciwko niego i zaczęłam opowiadać. Opowiedziałam o dziwnym drinku, dusznościach o tajemniczym chłopaku, który się do mnie dosiadł i o sytuacji w łazience. Siedziałyśmy w pomieszczeniu dobre 3 godziny. Miałam już dość.
 - Została pani ofiarą tabletki gwałtu. - odrzekł spokojnym tonem policjant.
 - Czyli te wszystkie duszności i moje dziwne zachowanie to przez jakąś głupią tabletkę?!
 - Tak. Dla pewności zrobimy jeszcze badania. Proszę udać się do przychodni i zrobić potrzebne badania.
 - Oczywiście. A co z tym chłopakiem?
 - Jesteś pewna, że to on?
 - Tak jestem. Pamiętam go.
 - Dobrze. Porozmawiamy z nim. Proszę stawić się na komendę jak będzie pani miała już wyniki badań.
 - Jasne. Dziękuję i do widzenia.
Wyszłyśmy z komisariatu i szybkim krokiem udałyśmy się do przychodni, która znajdowała się jakieś 20 minut drogi. Szłyśmy i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Niestety głównym tematem był gwałt. Po równych 20 minutach weszłyśmy do budynku i udałyśmy się do laboratorium. Marlena usiadła na krześle w poczekalni a ja weszłam do pokoju w którym znajdowały się pielęgniarki.
 - Dzień dobry. - powiedziałam do pielęgniarek i się uśmiechnęłam.
 - Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc? - powiedziała jedna z nich.
 - Chciałabym zrobić badania na obecność tabletki gwałtu w organizmie.
 Kobieta podeszła do jakieś szafki i wyciągnęła z niej plastikowy pojemniczek wręczając mi go do rąk.
 - Proszę zaraz rano nasikać do kubeczka i przynieść nam go. Tylko niech pani pamięta, że przed tym nie wolno nic jeść.
 - Oczywiście, dziękuję i do widzenia.
 - Do widzenia.
Wyszłam z gabinetu i razem z Marleną udałyśmy się w kierunku mojego domu. Nie chciałam być w tej chwili sama, więc zaprosiłam Marlenę do siebie. Po drodze wstąpiłyśmy do supermarketu na jakieś drobne zakupy. Obładowane reklamówkami wyszłyśmy ze sklepu i poszłyśmy do mnie. Szłyśmy wolnym krokiem rozmawiając. Czułam, że przez tą sytuację z gwałtem zbliżyłyśmy się z Marleną do siebie. Czułam, że mogę z nią porozmawiać na każdy temat tak jak kiedyś z Leną. Gdy byłyśmy już na ulicy, na której znajdował się mój dom zobaczyłam, że na schodach pod budynkiem siedzi bardzo dobrze znana mi postać. Jego włosy  ruszały się lekko pod wpływem wiatru, wysportowaną sylwetkę podkreślał dobrze dopasowany podkoszulek na który była zarzucona kurtka. Chłopak siedział ze spuszczoną głową podpierając ją na łokciach. Na jego widok serce zaczęło mi szybciej bić, nie chciałam znowu się z nim spotykać. Bałam się, że wymięknę.
- Cholera!! - powiedziałam dość głośno, tak że idąca obok mnie dziewczyna się przestraszyła.
--------------------------------
No i kolejny rozdział za nami ;)). Mam nadzieję, że będzie chodź trochę ciekawy i wam się spodoba ;). Starałam się jak mogłam, pewnie bez błędów się nie obejdzie, no ale cóż każdy je gdzieś robi często nieświadomie. Komentarze mile widziane. ;)

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział V

      Obudziłam się pod zlewem. Wszystko mnie bolało. Wstałam i spojrzałam w lustro. Byłam cała pobita, z wargi leciała mi krew, a oko było całe spuchnięte i sine. Czułam się bez silna, nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam sama w pustej i zamkniętej od zewnątrz  łazience. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam uwięziona w czterech ścianach skazana sama na siebie. Przemyłam twarz ciepłą wodą i zmyłam rozmazany makijaż. Pomalowałam się na nowo aby ukryć pod warstwą pudru siniaki. Położyłam torebkę na szafce podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie kopać. Kopałam i krzyczałam. Chciałam, żeby ktoś je wreszcie otworzył i mnie stąd wypuścił. Po 10 minutach drzwi otworzyła Marlena. Była zaspana i skacowana. Cieszyłam się, że przyszła. Przytuliłam się do niej i ponownie zaczęłam płakać.
 - Boże, dziewczyno co Ci się stało? - zapytała zszokowana z troską w głosie.
 - Nie wiem.. Pamiętam tylko jakiegoś chłopaka, drinka i łazienkę, dalej już nic. - powiedziałam drżącym głosem.
 - Nie pamiętasz co się stało?
 - Nie.
 - To źle. Idź na górę do łazienki umyj się a ja Ci poszukam jakiś ubrań.
 - Dziękuję. - powiedziałam i udałam się na górę.
      Weszłam do pomieszczenia napuściłam ciepłej wody i weszłam do wanny.  Umyłam się i owinięta ręcznikiem poszłam do pokoju Marleny po ubrania. Dziewczyna dała mi miętowe rurki i białą koszulę na szelkach. Zeszłam do niej do kuchni.
 - Siadaj zrobiłam śniadanie.
 - Jasne. Dziękuję za ubrania i wg.
 - Nie masz za co. Wiesz, że powinnaś iść z tym na policje?
 - Wiem.
 - Pójdziesz?
 - Nie. Nawet nie wiem kto to zrobił. Po za tym stało się to u Ciebie będziesz miała przewalone.
 - Dziewczyno zostałaś zgwałcona ! O mnie się nie martw. Temu gnojowi należy się kara.
 - Może i masz racje.
 - Mam, zjemy śniadanie i jedziemy na policje.
 - Okej.
   Gdy zjadłyśmy śniadanie Marlena poszła na górę się ubrać, a ja umyłam naczynia po posiłku. Zamówiłam taksówkę i pojechałyśmy razem na komisariat policji we Wrocławiu. Marlena zapłaciła kierowcy za kurs i udałyśmy się schodami do budynku. Weszłyśmy do środka i poszłyśmy zgłosić gwałt. Szłyśmy korytarzem. Mijałyśmy policjantów z więźniami. Nagle z jednego z pokoi wyszedł policjant z pewnym chłopakiem. Miał on długie blond włosy i niebieskie oczy. Popatrzył się na mnie i uśmiechną. Popatrzyłam mu w oczy i wtedy wszystko sobie przypomniałam.
-----------------------------------------------------------------
No trochę długo mnie nie było.. No ale cóż bywa i tak. Za nami już 5 rozdział. Mam nadzieję, że jest okey. Mile widziane komentarze :))
   Przepraszam czytelników za to, że mnie tak długo nie było ;(

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział IV

     Miłego czytania :**
----------
      Wysiadłam z samochodu i udałam się w kierunku drzwi wejściowych do domu. Złapałam za klamkę i weszłam do mieszkania. W budynku było mnóstwo ludzi i głośna muzyka wydobywająca się z głośników. Przywitałam się ze znajomymi, podeszłam do stolika wzięłam drinka a następnie udałam się na kanapę do salonu. Piłam drinka z każdym kolejnym łykiem zaczynało mi się bardziej kręcić w głowie i robić niedobrze.
Nie wiedziałam co mi się dzieje.. Obok mnie usiadł jakiś chłopak. Wysoki brunet z zielonymi oczami. Przyglądał mi się bardzo dziwnie i cwaniacko się uśmiechał. Wszystko wokół mnie wirowało.. Spojrzałam na chłopaka i zamknęłam oczy. Byłam w jakimś ciemnym korytarzu, nie wiedziałam gdzie jestem, skąd się tu znalazłam. Po prostu nic nie widziałam, zaczęłam się rozglądać ale nic nie mogłam zobaczyć, gdy nagle usłyszałam hałas Zaczęłam iść w kierunku miejsca skąd dochodził dźwięk. Gdy tak szłam ujrzałam światło, podeszłam bliżej. Na wielkiej białej ścianie zobaczyłam mojego byłego chłopaka, przyjaciół i kochanych rodziców. Serce zaczęło mi mocniej bić, czułam że coś we mnie pęka ale nie wiedziałam co.. Po chwili wszystko zniknęło.. Usłyszałam głos jakiegoś chłopaka:
- Wszystko okej? - spytał, otworzyłam oczy i wymusiłam uśmiech.
- Tak, tylko głowa mnie boli. Dzięki, że pytasz..
- To może masz ochotę napić się ze mną drinka?- zapytał.
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się, a on udał się po drinki.
Gdy poszedł, zastanawiałam się nas tym co przed chwilą widziałam. Było to dość dziwne.
Po nie całych 2 minutach przyszedł i podał mi drinka. Zaczęłam go powoli pić. Wzięłam kilka łyków, a ból głowy zaczynał powoli przechodzi. W środku zaczęło coś się we mnie gotować  było mi duszno. Postanowiłam iść do łazienki. Postawiłam kieliszek na stoliczku i poszłam. Za mną udał się nowo poznany chłopak, zaczęłam się go bać. Gdy doszłam do mojego celu, weszłam do środka i przemyłam twarz lodowatą wodą. Spojrzałam na drzwi, do pomieszczenia wszedł jakiś nieznajomy mi facet, długie blond włosy, niebieskie oczy. Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam gest. Dalej zaczęło mi się robić gorąco, zimna woda już nie pomagał. Zaczęłam ściągać z siebie sukienkę.. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Blondyn zaczął się do mnie zbliżać. Złapał mnie za rękę i obrócił tyłem do siebie. Rozpiął zamek od sukienki i powoli zsunął ją na dół. Zamkną pomieszczenie od środka i posadził mnie na jakiejś półce obok zlewów..
-----------------------------------------------------
A więc przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic.. no ale tak bywa...
Gdyby nie pewna osoba ten oto rozdział by nie powstał więc bardzo tej osobie dziękuje <33.
Mam nadzieję, że sie spodoba. Czekam na kom :D + przepraszam, że taki krótki.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział III

         Złapałam za klamkę dużych, ciężkich drzwi uczelni i weszłam do środka. Porozmawiałam chwilę ze znajomymi z roku i poszłam pod sale, w której miałam mieć za chwilę wykład z angielskiego.
Czekałam jakieś 10 minut. " Nareszcie przyszedł ten głupek" - pomyślałam. Tak nie cierpiałam go. Nosił prostokątne okulary na pół twarzy, sweet czerwone sweterki  i do tego się wymądrzał. Tragedia!.
Weszłam do sali i zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie. Wyciągnęłam zeszyt i zaczęłam notować. W połowie lekcji dosiadła się koło mnie, koleżanka Marlena.
- Hej- przywitała się.
- Siemka.
- Ale gada bez sensu, co nie ?
- No, masakra- odpowiedziałam jej, nie podnosząc wzroku z nad zeszytu.
- Robię dzisiaj małą imprezkę, może wpadniesz?
- Z chęcią, ale tak w środku tygodnia?
- To Ty nic nie wiesz?
- Ale, że co?
- Jutro mamy wolne.
- A to świetnie, w takim razie wpadnę.- uniosłam głowę znad notatek uśmiechnęłam się i wróciłam do pisania.
- Okej, w takim razie bądź o 19 u mnie w domu.
- Zgoda.
       Po angielskim poszłam na polski a potem na wos i historię. Dzień na uczelni był nawet spoko.
Wyszłam z uczelni około 14 i postanowiłam, że do domu pójdę na nogach. Szłam powoli słuchając muzyki na słuchawkach, które były podłączone do telefonu. Do mieszkania doszłam o 15. Ogarnęłam trochę w pokojach i kuchni, następnie udałam się do sypialni aby przygotować sobie jakiś strój na tę imprezę u Marleny. Wyrzuciłam wszystkie rzeczy z szafy, usiadłam na podłodze i zaczęłam grzebać w stercie ubrań. Chwyciłam do ręki zwinięty czarny materiał. Wstałam i rozłożyłam go. Była to czarna sukienka bez pleców przed kolano. Pamiętam jak dostałam ją od Szymona jako prezent pod choinkę. Stwierdziłam, że jest idealna na dzisiejszy wieczór. Resztę ubrań powrzucałam do szafy, a sukienkę wraz z czarnymi rajtuzami położyłam na łóżku.
     Dochodziła godzina 17:20.  Udałam się do łazienki, wzięłam prysznic i zaczęłam robić sobie makijaż. Gdy już do połowy gotowa wyszłam z łazienki była godzina 18:00. Ubrałam szybko sukienkę wraz z rajtuzami do tego założyłam czarne szpilki, włosy lekko pokręciłam i rozpuszczone opadły na ramiona, a do ręki wzięłam kremową kopertówkę. Gotowa zamówiłam taksówkę i równo o 19 byłam u Marleny.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dość krótki, no ale wybaczcie. Brak weny mnie dopadł ;(.
Mam nadzieję, że sie spodoba i za jakiekolwiek błędy bardzo przepraszam.
A tu jest strój i makijaż  Leny ( główna bohaterka)
sukienka:  http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&biw=1241&bih=606&tbm=isch&tbnid=BZw9-Oi51mIHvM:&imgrefurl=http://www.e-tradeservices.com/Czarna-koreanska-modna-Sukienka-Bez-Plecow-p9708.html&docid=0t1BlKH2lhulpM&imgurl=http://www.coco-fashion.com/upload/catalog_original/7UJ7YMMZL9.jpg&w=499&h=799&ei=ezJkUfTiEsmM7QbbrIFI&zoom=1&ved=1t:3588,r:4,s:0,i:90&iact=rc&dur=793&page=1&tbnh=194&tbnw=134&start=0&ndsp=23&tx=59&ty=69
buty: http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&biw=1241&bih=606&tbm=isch&tbnid=6CJULEvCSue8KM:&imgrefurl=http://alejka.pl/zabojcze-szpilki-platforma-london-czarny.html&docid=aXcysa4fwh82xM&imgurl=http://p.alejka.pl/i2/p_new/07/33/zabojcze-szpilki-platforma-london-czarny_0_b.jpg&w=600&h=505&ei=BDNkUb3aKMXIhAfPp4H4Dw&zoom=1&ved=1t:3588,r:4,s:0,i:90&iact=rc&dur=259&page=1&tbnh=189&tbnw=204&start=0&ndsp=17&tx=110&ty=97
torebka: http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&sa=N&biw=1241&bih=606&tbm=isch&tbnid=PEgHtkhyl23l4M:&imgrefurl=http://mabacorp.pl/product.php%3Fid_product%3D79&docid=4J1XwsZa0DOgNM&imgurl=http://mabacorp.pl/img/p/79-412-large.jpg&w=300&h=300&ei=YDRkUc3-G8PX7AbN5oAY&zoom=1&ved=1t:3588,r:14,s:0,i:123&iact=rc&dur=296&page=1&tbnh=191&tbnw=191&start=0&ndsp=16&tx=89&ty=93
makijaż: http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&biw=1241&bih=606&tbm=isch&tbnid=ExmcRIEcX4hQyM:&imgrefurl=http://dojrzewamy.pl/pyt/508351/jaki-makijaz-na-komers-&docid=bmigYwRcxw8MWM&imgurl=http://dojrzewamy.pl/devel/files/171789.jpg&w=510&h=293&ei=2jNkUcTqCsqXhQenl4CoAQ&zoom=1&ved=1t:3588,r:1,s:0,i:81&iact=rc&dur=569&page=1&tbnh=170&tbnw=296&start=0&ndsp=16&tx=205&ty=31
Szymon to były chłopak Leny

czwartek, 4 kwietnia 2013

       Miłego czytania  mam nadzieję, że się będzie podobać :D
   
       Rozdział II.
         
        Niechętnie wstałam z fotela, jabłko kładąc na stole. Powolnym krokiem szłam do drzwi. Pukanie było coraz głośniejsze, przyśpieszyłam kroku i podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i bez większego zastanowienia otworzyłam drzwi. Ujrzałam w nich swojego byłego,  niestety. Chciałam zamknąć lecz mi nie pozwolił, był silniejszy nie mając wyjścia wpuściłam go to środka.
- Czego chcesz? - zapytałam "wbijając" wzrok w podłogę.
- Pogadać.- odpowiedział i złapał mnie za nadgarstek.
- Chcesz gadać? My już nie mamy o czym rozmawiać, rozumiesz!!- wyrwałam rękę z jego uścisku i otarłam łzę spływającą po moim policzku.
- A  ja myślę, że mamy.- odezwał się i poszedł w stronę salonu.
- O czym?! Zostawiłeś mnie stwierdziłeś, że jestem nikim, nie mam nic nikomu do zaoferowania a zwłaszcza takiemu boskiemu chłopakowi za jakiego się uważasz! Więc powiedz mi do cholery o czym chcesz rozmawiać!- wykrzyczałam i opadłam na fotel na którym siedziałam całkiem nie dawno.
- Pożycz mi trochę kasy . - powiedział spuszczając głowę.
     Odwróciłam głowę w jego stronę, patrząc na jego postać która stała w bez ruchu. " Jak bym miała wystarczająco dużo to bym Ci pożyczyła, tak cholernie Cię kocham, zrobiłabym dla Ciebie wszystko"- pomyślałam. Ale powiedziałam sobie NIE!. Po tym co mi zrobił? Powiedział? Odszedł do jakieś baby z toną   tapety na ryju.
- Po tym co mi zrobiłeś? Mam Ci pożyczać pieniądze? Czy Ty do reszty zdurniałeś? A, po za tym nie mam wystarczająco dużo by Ci je dać.
- Jak to nie? Masz dobrze płatną pracę, nigdy nie narzekasz na brak pieniędzy. Myślisz, że Ci uwierzę?
- Nie musisz mi wierzyć.
- To czego kłamiesz? - pytał, ale tym razem podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Nie kłamię.- opuściłam głowę. Wywalili mnie z pracy dwa dni temu, Lena wyjechała do Francji , a Ty mnie zostawiłeś dla Natalii zabierając przy tym połowę oszczędności.  Nie mam z czego Ci pożyczyć, po za tym wziąłeś niezłą sumkę, już nie masz? Może Natalia ci da.
Stał i patrzył się na mnie ze zdziwieniem. Było widać, ze nieźle go to zaskoczyło, no ale cóż.
- Natalia zabrała wszystkie pieniądze i uciekła. Zależało jej tylko na kasie.
- Przykro mi, a teraz jeśli możesz opuść mój dom, chcę zostać sama.
- Jasne, cześć i przepraszam.- ostatni raz popatrzył mi w oczy złapał za klamkę i wyszedł.
       Widziałam jego oddalającą się postać, która podążała w stronę bramki naprzeciwko domu.
Nie wytrzymałam wyjęłam butelkę alkoholu z barku siadłam na kanapę i zaczęłam "zatapiać smutki "w trunku.
**** Następny dzień.
           Obudził mnie okropny ból głowy, była 6 rano. Dość wcześnie. Był czwartek stwierdziłam, że nie mogę opuścić kolejnych zajęć na uczelni, bo mnie wyrzucą. Wstałam, pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam śniadanie i spakowałam parę książek do torby.
Szybko się ubrałam i pobiegłam na autobus, który miał przyjechać o 7:23. Stanęłam na przystanku i czekałam na pojazd. Po 15 minutach przyjechał, wsiadłam do autobusu i usiadłam na miejscu przy oknie. Jadąc do szkoły, słuchałam muzyki i oglądałam mijające krajobrazy.  Pomyślałam, że zaraz po zajęciach udam się na miasto i będę rozglądać się za pracą. Nie mogę tak po prostu odpuścić.
Wysiadłam na przystanku koło uczelni  około 7:40. Wyłączyłam muzykę i ruszyłam w kierunku uniwersytetu.

-----------------------------------------------
  Troszkę kiepski ten rozdział, jakoś tak mnie wzięło na dodanie wcześniej. 
Stwierdziłam, że rozdziały będą raczej krótkie żeby nie zanudzać czytelnika, ale za to będą dodawane częściej ;). Za jakiekolwiek błędy ( pewnie jest ich sporo) PRZEPRASZAM :D
  Miłego komentowania :D

środa, 3 kwietnia 2013

 Rozdział I.
           Nadszedł ciemny zimowo-wiosenny wieczór. Jak na kwiecień, pogoda była okropna. Cały czas padał śnieg, a temperatura była ujemna. Weszłam do domu, zapaliłam w kominku i usiadłam na fotelu. Puściłam muzykę na fula i wyciągnęłam z barku butelkę whisky, jednocześnie odpalając papierosa. Patrzyłam na palące się w kominku drewno. Myślałam nad tym czego życie jest tak cholernie trudne? Wywalili mnie z pracy, chłopak mnie zostawił, a ukochana przyjaciółka wyjechała. Zostałam sama! Po prostu ŻYĆ I NIE UMIERAĆ!. Łza popłynęła mi po policzku. Dolałam alkoholu do szklanki i wypiłam wszystko za pierwszym razem. Co się ze mną dzieje?-pomyślałam. A jeśli ja znowu popadnę w nałóg tak jak kiedyś?! Bez nich...
           To przyjaciele mnie wyciągnęli z tego bagna, pomogli mi, a teraz, teraz ich nie ma. Siedziałam tak do 4 rano. Doczołgałam się do łóżka po drodze wyłączając radio. Weszłam pod kołdrę i zasnęłam. Obudziłam się około 14 z mocnym kacem i bólem głowy. Wstając z łóżka zobaczyłam plan zajęć nad biurkiem "cholera, przecież ja mam studia"-pomyślałam. Stwierdziłam, iż dzisiaj odpuszczę sobie zajęcia.
Poszłam do salonu, pustą butelkę po whisky wyrzuciłam do kosza i podłożyłam drewna do kominka. Po lekkich porządkach ubrałam się i poszłam na spacer i przy okazji na zakupy spożywcze.                                                     Wzięłam duży koszyk na kółkach i wjechałam do sklepu. Wrzucałam do wózka co popadnie. Zastanawiałam się nad tym co będę dalej robić. Muszę znaleźć pracę aby mieć na rachunki i na opłacenie studiów. Coś czuję, że nie będzie lekko. Ze sklepu wyszłam obładowana reklamówkami. Weszłam do domu zaświeciłam światło w kuchni i postawiłam zakupy na kuchennej wyspie. Wróciłam się do przedpokoju ściągnęłam buty, kurtkę i czapkę. Udałam się do kuchni i zaczęłam układać produkty na odpowiednich miejscach. Po krótkim spacerze po zakupy od razu poczułam się lepiej. Głowa nadal bolała ale już mniej. Wzięłam do ręki jabłko, usiadłam wygodnie na fotelu w salonie i wgryzłam się w czerwony owoc. Siedziałam w fotelu wgapiając się w ścianę i jedząc jabłko. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi.

------------------------------------------------------------------------
TA DAAM !.
No to pierwszy rozdział mamy za sobą :).
Dość krótki, ale to dopiero początek więc postaram się aby rozdziały były dłuższe.
Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na komentarze. :).

Tak na początek! :D

A więc zaczynam pisać nowego bloga, co-z-tego-wyniknie.blogspot.com (usunełam).
To co teraz pisze, ma wyjść coś w stylu pamiętnika/dziennika narkomanki. Nie wiem czy takie wyjdzie, zazwyczaj nic mi nie wychodzi tak jak chcę no ale cóż, tak bywa.

Aaaaa i jeszcze chciałam prosić o to, aby osoby które czytają zostawiły jakiś komentarz po sobie, żebym wiedziała czy jest sens dalej pisać tego bloga czy nie.
Bo jeśli czytelników nie będzie to po co zaśmiecać internet? ?
Mam nadzieję, że zainteresowanie tym blogiem będzie większe niż poprzednim.
Pozdrawiam, miłego czytania  i czekam na komentarze :))